czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 3

Dzisiaj mija miesiąc od początku roku. Jestem jedną z najlepszych uczennic na uniwersytecie. Również Aby idzie świetnie. Mamy prawie same piątki. Myślę, że ten semestr będzie jeden z najlepszym w mojej edukacji. Ostatnio zawitali u nas rodzice. To naprawdę dziwne, ale i miłe z ich strony, że znaleźli dla nas czas. Razem spędziliśmy miłe chwile. Wracając. Jest piątek, można odpocząć ale nie długo to potrwa, bo moja kochana przyjaciółka wymyśliła, że musimy się odprężyć i iść do klubu. Oczywiście musimy się ogarnąć i być wyszykowane na 20. Jedziemy moim samochodem, dlatego ja dziś nie wezmę ani łyka alkoholu.
*
Gotowe, wyszykowane, w dobrych humorach ruszyłyśmy na disco- bandżo. HAHA. Kilka przecznic dalej był podobno naprawdę fajny klub, dlatego nie miałyśmy ani daleko do domu. Dziś postanowiłam się świetnie bawi bez alkoholu oraz wybrałam prosty look, Aby również wyglądała świetnie
-O czym ty tak myślisz, hę - spytała Aby przerywając mi myśli.
-A taak rozmyślam nad wszystkim. Gotowa na dyskotekę?!
-Taaaaaaaak!!!!!!!!!!!!!!!- krzyknęłyśmy w tym samym momencie, śmiałyśmy się do samego klubu.
 (kilka godzin później)
-Aby idziemy poszaleć jeszcze na parkiecie?- przekrzykiwałam głośną muzykę. Jej gardło było już na tyle zdarte, że kiwnęła tylko głową. Jako jedyne byłyśmy w idealnym stanie, ani jednego promila, Aby powiedziała że jak ja nie pije to ona też nie. Kilka minut przedzierania się na środek parkietu i wygłupiałyśmy się, kręciłyśmy tyłkami, po prostu świetnie się bawiłyśmy. W klubie spotkałam kilka osób ze szkoły oraz kilku przystojnych chłopaków prosiło mnie o numer tefonu oraz do tańca. Oni byli tak najebani, że ja już nie wiedziałam czy coś będą pamiętać, dlatego też zmyślałam numery i każdemu podałam inny.  Jeszcze chwilę potańczyłyśmy i udałyśmy się do jakiegoś stolika. Po jakimś czasie podszedł do mnie jakiś brunet, ciemne oczy, pełne usta w kształcie serca, i miał dużo tatuaży. Był bardzo przystojny, ale po wyglądzie widać że może sprowadzić na człowieka problemy.
-Cześć piękna, bolało jak spadłaś z nieba?- hahah ten typ ma nprawdę dobry podryw hahahha sarkazm.
-Wiesz ja spadam papa- uśmiechnęłam się przesłodzonym uśmiechem i "uciekłam " od niego, ale nie, ten dupek złapał mnie za ramię. 
-Wiesz, że nie ładnie tak uciekać?- spytał a jego oczy płonęły złością? Chyba tak.
-A więc czego chcesz? 
-Ciebie w twoim łóżku- Co? o nie! tak to nie będzie! Co on sobie myśli, że ja jestem kurwa dziwką? CZy ja ci palancie wyglądam na dziwkę?? haHAHA O nie!
-Wiesz, twoje nie doczekanie..... hmm?- kurwa jak on ma na imię, mniejsza - dupku...- dokończyłam i wyrwałam się chowają się w tłumie. Szybko musiałam odnaleźć Aby i spadać do domu za nim ten psychopata mnie odszuka. Kilka minut zobaczyłam ją rozmawiającą z jakimś kolesiem który również był przystojny umięśniony i wytatuowany. HAHAH ma dziewczyna pecha. Szybkim krokiem podeszłam do nich ciągnąc ją za ramię.
-Aby idziemy!- krzyknęłam, a dziewczyna pusto zachichotała i stałą jak słup. No kurwa!
-Aby idziemy! natychmiast - jej twarz spoważniała gdy spojrzała na moją, która była bardzo poważna.
-Amy, ale...- przerwała i szybko pożegnała się z tym "swoim chłoptasiem.
*W domu*
Usiadłam spokojnie, oddychając równomiernie. Aby poszła do kuchni po coś do jedzenia. Myślę że ten dupek nigdy więcej nie stanie mi przed oczami. Minęło kilka minut a Aby stała z pop corn'em. Kocham tą dziewczynę. Uwielbiam jej towarzystwo. Gdy miałyśmy wakacje często spędzałyśmy wieczory przed jakimś filmem. Tym razem włączyłyśmy "Trzy metry nad niebem" to jakiś dramat połączony z romansidłem.

Jest sobota. Dzisiaj chciałam się trochę pouczyć. Podobno w poniedziałek mam sprawdzian z muzyki. Więc trzeba ogarnąć tematy. Wiecie jak to jest mieć wenę? W głowie ułożyła mi się melodia i słowa. I zamiast kuć tematy ja napisałam kolejny 'utwór'
*" Many erros was on my way.
Many tears forming the sea.
You are with me.
But I don't feel you.
I want to dance in the rain.
Want to soak up the happiness.
I need your love.
Life, life. I want to smile.
Life, life. I'm at the top.
Life, life dance in the rain.
Life, life It is the shadow. "
To dopiero początek. Narazie kończę pisanie i biorę się za naukę. Ale... nie mogę. A wiecie czemu? Bo mam w głowie tego dupka z imprezy. Jego oczy, uśmiech, jego idealne rysy twarzy. Może być coś gorszego?!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Piosenkę napisałam sama. Użyłam swoich słów z serca.
Myślę że rozdział się spodobał :P nie jest długi no ale .... XD
W końcu się spotkali. Co z tego będzie? :) PROSZĘ O KOMENTARZE !

sobota, 9 sierpnia 2014

Z powodu że mój kochany laptop postanowił się rozpirdzielić ROZDZIAŁU NIE BĘDZIE!! Nie wiem kiedy dodam ale na pewno nie będzie to w szybkim tempie. Bardzo was przepraszam i dziękuję za wszystko ;) kocham moich czytelników♡

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 2

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM. MIŁEGO CZYTANIA!!!
*Justin*
Dzisiaj wyścig. Jestem mega podekscytowany, Ugh.. Sprawdziłem jeszcze czy mam broń i wyszedłem z pokoju w poszukiwaniu kluczyków od auta. Gdy już je znalazłem przekroczyłem drzwi prowadzące do garażu, a przed moimi oczami ukazało się srebrne lamborgini. Ten samochód jest dla mnie niczym dziecko. Dostałem je na 18 urodziny. Za jedną ryskę potrafię zabić, dlatego wiąże się to z niepożyczaniem wozu. 
A więc ruszyłem w stronę umówionego lokalu wioząc ze sobą 4 gramy marihuany i 3 działki.  Mam nadzieję, że gość ma już naszykowany hajs, bo nie chce mi się z nim pieprzyć.- Tak sobie rozmyślałem i w szybkim tempie dotarłem do baru. Wszedłem do strefy vip szukając dobrze mi już znanego stolika. Czekał już na mnie. I dobrze, jakoś nie miałbym ochoty siedzieć tu dłużej niż dwie minuty. Podszedłem, usiadłem, przekazałem i otrzymałem zapłatę, nie przeliczając pieniędzy wstałem, jednak na odchodne to zdanie wyleciało mi z ust ;
- Jeżeli chociaż brakuje tutaj jednego grosza, to obiecuje ci, że cie znajdę, odetnę język i spale żywcem, Zrozumiano? - powiedziałem ostro, ale tak by tylko on mnie usłyszał.- Chłopak pokiwał na 'tak'.
- Dobrze się robi z tobą interesy- dodałem po czym szybkim krokiem odszedłem od stolika.
*wieczór* 
Już ostatnie przygotowania do wyścigu. Wychodząc z domu poprawiłem grzywkę i zabierając kurtkę wyszedłem kierując się do samochodu. Przekraczając wszystkie zasady ruchu drogowego na miejsce dotarłem w kilka minut. Widząc moją ekipę podjechałem trochę bliżej.
-O patrzcie kto jedzie! - wykrzyknął Chaz. - Siema bro. - podstawił rękę pod okno mojego lamborgini
-Siema stary - uścisnąłem jego dłoń, chwilę później wyszedłem z auta i rozmawiałem z Rayanem, Chazem i resztą znajomych. Gadaliśmy o niczym śmiejąc się przy tym tak głośno że zwróciliśmy uwagę jakiejś ładnej dziewczyny. Była skąpo ubrana i miała duże cycki. - Już jest moja- powiedziałem w myślach i podszedłem do niej nie zwracając uwagi na oczy gapiów.  Oto moja dzisiejsza bogini nocy.
-Hej shawty - na mojej twarzy rozbłysną uśmiech , a jej policzki mocno się zaczerwieniły.
-ymm.. hej- powiedziała kręcąc swoje włosy na palcu.
-Czy zechciałabyś pokibicować mi w wyścigu oraz potowarzyszyć w imprezie po nim ?- ukazałem jej rządek białych zębów.
-A co z tego będę miała?Hm?- No kurwa, będziesz miała numerek z bogiem seksu, czego byś jeszcze chciała.
-No nie wiem, może ja+ty w łóżku?- no ludzie zgódź się.  Ale ona nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się i odeszła. - Kurwa!
*pół godziny później*
Jestem już na starcie. Jeszcze tylko kilka sekund i już będę mógł wyruszyć. 3.2.1.START - wykrzyczał jeden organizator a dziewczyna, którą wcześniej bajerowałem machnęła flagami a ja nacisnąłem pedał rozpędzając się najpierw do 80km/h, 100km/h, 120km/h,200km/h, aż do 340km/h. Jeden zakręt, drugi, trzeci, potem jadąc przez most licznik wskazywał 380km/h. Lubię szybką jazdę, ale bezpieczeństwo jest również ważne, dlatego wiem gdzie mogę jechać 400km/h a gdzie 120. Wiecie może jestem 'gangsterem' i ścigam się, ale zawsze myślę o bezpieczeństwie. Chociaż moja nadzieja wygasa, ja wiem że mogę jeszcze pożyć, więc nie prowokuje się do śmierci. Startując w wyścigach myślę o moim rodzeństwie to ich darze prawdziwą miłością, są na pierwszym miejscu wraz z moją matką, którą kocham ponad swoje życie, ale ona mnie znienawidziła przez to że jestem tu gdzie jestem.Szkoda może kiedyś mi wybaczy. Wracając do wyścigu, ścigam się jeden na jeden z jakimś chłopakiem o nazwisku Paker. Ma 19 lat, jest w gangu MVC16, ma dziewczynę Katy i mieszka z nią w San Francisco, to kawałek drogi od Kalifornii. Paker myśli że wygrał,ale tu się pomylił, wiecie dlaczego? Bo on za wcześnie włączył nitro, a ja jechałem bez niego. To jak mieć asa w rękawie. Kilka metrów przed metą włączyłem nitro i  prześcignąłem Pakera z uśmiechem na twarzy. Za metą zatrzymałem się z piskiem opon robiąc drift. Jestem zwycięzcą, znowu. Bo z Bieber'em się nie wygra. Nigdy. Dostając paczkę z pieniędzmi odjechałem do swojego gangu. Gdzie czekała na mnie ta dziewczyna, nawet nie znam jej imienia. I chyba nigdy nie poznam. Hehe.
-No to co chłopaki. Imprezka!- krzyknąłem zadowolony, podchodząc do czerwonowłosej dziewczyny.
-A więc maleńka jedziesz z nami do baru?- puściłem jej oczko a jej twarz oblała się rumieńcami.
-Dobra Justin, spotkamy się za 10 minut w ''Malibu"( to ich ulubiony bar) ?- powiedział Ry i odszedł z chłopakami do range rover i odjechali. Zostałem sam na sam dziewczyną.
-No to co mała, wskakuj to auta i jedziemy.- podszedłem do niej, złapałem za dłoń i zaprowadziłem do swojego auta i jak na gentelman'a przystało otworzyłem jej drzwi i okrążyłem samochód udając się na swoje miejsce. Chwilę później byliśmy przed klubem. Przechodząc przez znane mi drzwi uśmiechnąłem się do ochroniarza. Idą z dziewczyną do naszej strefy Vip zachaczyłem o bar zamawiając drinki. Podałem dziewczynie i sam wypiłem całość na raz. Gdy dotarliśmy do naszego stolika chłopcy mieli przy sobie skąpo ubrane dziewczyny, które będą służyły im za nocne zabawki. Usadzając ' moją' dziewczynę na kolanach wypiłem kolejnego drinka.
-Macie?-spytałem, a oni tylko pokiwali głowami na tak i Chaz wyciągnął plastikową torebeczkę,w której był biały proszek. Wyspałem go trochę na stolik i zrobiłem idealną linię. Powoli nachyliłem się i zatkałem jedną dziurkę w nosie, wciągnąłem całość, po mnie powtórzyli to chłopcy.
 Minęła może godzina może dwie, a ja bawiłem się w najlepsze. Był jeden drink, piwo, kolejny drink, kilka kieliszków czystej, potem tańczyłem, znowu piłem i gdy miałem dość zabrałem się z dziewczyną do domu. A tam mieliśmy naprawdę wspaniałą noc.
*Amy*
 Rano obudziła mnie Abi wołając na śniadanie. Potem poszłyśmy na kolejne zakupy, aby dopełnić naszą garderobę. Więc poszłam wziąć prysznic i ubrałam się w przygotowany wcześniej zestaw. Moja przyjaciółka też wykonała poranną toaletę a na miasto wybrała ten zestaw. Dziś postanowiłyśmy zrobić sobie babski wieczór, jakieś oglądanie filmów i dużo słodyczy. Dlatego poza kupowaniem ubrań wstąpiłyśmy do sklepu ze słodyczami, supermarketu oraz do kilku księgarni, ponieważ już za trzy dni jest rozpoczęcie roku szkolnego. Abi pomimo tego że nie dawno straciła chłopaka i przeżywała to niczym kobieta że jest w ciąży zrozumiała że ten dupek nie był jej wart i teraz szuka kolejnego chłopaka, tylko teraz jak ona to mówi ' to musi być chłopak ze snu" ciężko będzie takiego znaleźć, no ale może coś z tego wyjdzie. Po zakupach udałyśmy się do cukierni na kawę i jakieś ciastko.
-Ej Amy, myślisz że na uczelni będą jacyś fajni chłopcy?
-No jasne, na pewno będą i znajdziesz sobie kogoś - uśmiechnęłam się do niej, oraz zaśmiałam się w duchu że jest tak podekscytowana.
- No mam nadzieje, ale ty też znajdziesz swój ideał. - zachichotała. nie byłam zadowolona z tego ostatniego zdania, bo jeszcze nie pozbierałam się po Max'ie, a ona chce żebym znalazła sobie kolejnego dupka.
-Abi.... wiesz że kroczysz po niebezpiecznym terenie. I wiesz, że temat Max'a jest jeszcze świeży.- od razu jej mina nabrała smutnego a zarazem współczującego wyrazu.
-Przepraszam, zapędziłam się, ale musisz przestać zawracać sobie nim głowę. Jeszcze spotkasz swojego boga seksu! - krzyknęła uradowana, na co zaśmiałam się w duchu.
-ABI !!!- krzyknęłam na nią a moje policzki oblały czerwone rumieńce zażenowania, ponieważ jakiś chłopak zwrócił swoją uwagę na nasz stolik.
- No co? Wiesz że to prawda. - uśmiechnęłam się do niej kończąc naszą rozmowę.
Niedługo po tym wróciłyśmy do domu. Abi zrobiła pyszny obiad w czasie gdy ja sprzątałam parter. Posiłek zjadłyśmy na tarasie, oraz miałyśmy piękny widok na ogród. Również mieliśmy domek imprezowy który był połączony z wielkim basenem.  Po obiedzie postanowiłyśmy iść na basen więc najpierw poszłyśmy się przebrać w stroje kąpielowe ja miałam taki a Abi taki. Na basenie spędziłyśmy późne popołudnie. A wieczorem udałyśmy się do sali kinowej. Tam oglądałyśmy kilka filmów dopóki nie zasnęłyśmy.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Myślę, że długością was nie zawiodłam i treścią również. Rozdziały nie będą często dodawane. Chce zrobić konkurs na zwiastun z prologu:> Ktoś chętny?? chce znać wasze opinię oraz co myślicie lub co chcecie zmienić a ja postaram dopasować się do każdego. Chce żebyście uczestniczyli w tym opowiadaniu, chce wiedzieć jakie są wasze oczekiwania.
W tym rozdziale ujawniłam kawałem życia Justina i życia dziewczyn, objaśnię wam o co chodzi.  A więc dziewczyny wcześniej nocowały u siebie i robiły sobie takie babskie wieczorki,dlatego żeby nie zrezygnować z ich wcześniejszego życia postanowiłam pokazać wam co robiły wcześniej, oczywiście wszystko jest wymysłem mojej wyobraźni. A i dla jasności nie ogarniam zbytnio stanów zjednoczonych i tych miast i innych stanów dlatego też Dziewczyny są aktualnie w Kalifornii. Nie wiem czy to stan czy to miasto, dla mnie to miasto i nie chce hejtów na ten temat. Nawet jeżeli tak nie jest to jest to moje opowiadanie mój wymysł moje miasta państwa itp OKEY ? Nad nagrodą pomyślę ale to pewnie będzie jakiś image z Justinem czy coś. Piszcie kto by był chętny:)

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział Pierwszy

-Kochanie, czy wszystko spakowałaś? - spytała mama. Spojrzałam na nią i zauważyłam że ma szklanki w oczach. Tak dzisiaj wyjeżdżam na studia. Ten czas tak szybko zleciał.
-Tak, to już chyba wszystko.- uśmiechnęłam się chcą ją w jakiś sposób pocieszyć. Po raz kolejny spojrzałam jej w oczy i wiedziałam że słona ciecz wypłynie. Szybko stałam i ją mocno przytuliłam szepcząc że będzie dobrze, żeby się nie martwiła.
-Jestem z ciebie taka dumna, jeszcze pamiętam jak zmieniałam ci pieluchy i twoje pierwsze kroczki i twoje pierwsze słowo.- rozpłakała się na dobre.- pamiętaj że zawsze możesz do mnie dzwonić, przyjechać, okey ?- uśmiech zagościł na jej twarzy.
-Jasne, kocham cię. - wtuliłam się w nią, jak mała dziewczynka.
-Moja malutka Amy, tak bardzo cię kocham. Jeszcze stałyśmy kilka minut w objęciach, gdy do pokoju wszedł mój tata. Od razu usiadł na łóżku i zawołał
- Chodź do mnie, mała. - uśmiechnął się. Od razu oderwałam się do mamy i siadłam ojcu na kolana. Uwielbiam się do niego przytulać, jest taki hmm puszysty ?(hahahah)
-Będę za wami tęsknić. Co ja bez was zrobię ? - zapytałam.
-My też kochanie, my też.- Odpowiedziała moja mama. Jest jedną z najlepszych mam. A drugą jest mama Aby. Tak mamę mojej przyjaciółki nazywam swoją mamą i na odwrót. Jesteśmy wszyscy bardzo zżyci ze sobą. Jeszcze chwilę tak 'żegnałam' się z rodzicami dopóki po raz kolejny drzwi od mojego pokoju zaskrzypiały. A w nich stanęła moja najlepsza, świecąca zajebistością przyjaciółka , a za nią jej rodzice. Od razu rzuciłyśmy się sobie a ramiona piszcząc.
-Więc to dzisiaj?- zagadnęłam retorycznie.
-No, ale będą imprezy- zaśmiała się cicho tak tylko bym ja słyszała wątek o zabawie. Ona jest naprawdę cudowna.  Bardzo lubię jej styl a dziś wygląda oszałamiając chociaż ja również źle się nie prezentuję.
                                                                       *
Po omówieniu kilku spraw z rodzicami udaliśmy się wszyscy na lotnisko.  Polały się łzy i kilka uśmiechów. Na koniec wszyscy uściskaliśmy się w grupowym uścisku. Najbardziej przeżywały nasze mamy. Nie mogą uwierzyć ze jesteśmy już prawie dorosłe.  Ja też w to nie dowierzam. Nie dawno byłam małą dziewczynką,  która boi się iść pierwszy raz do szkoły albo pierwszy egzamin, byłam przerażona.  Nie dawno ta dziewczyna która stoi przed wejściem na samolot żyła bez problemów,  żyła swoim życiem codziennie uśmiechnięta nie przejmowała się niczym. To takie piękne ba jednak szybko pękło i jestem tu. Czekam na samolot żegnając się  z rodzicami i bratem.  Wszystkie uczucia przelane na łzy cieknące po policzkach, ale jednak uśmiech gosił mi na twarzy. To tak szybko minęło.
-Zadzwońcie jak będziecie w domu. -Tak rodzice kupili nam skromny domek niedaleko od szkoły.
- Dobrze. Zadzwonimy. - uśmiechnęłam się już na odchodne i przekroczyłam barierkę a za mną Aby. Teraz tylko 2 godziny lotu.
                                                                                  *
-Już jesteśmy - krzyknęła Aby wchodząc w głąb domu. Z na zewnątrz ja i we wnętrz jest prześliczny. Na szybko rozejrzałam się na parterze: Salonkuchniajadalniapokój do gierłazienka. Jednak już w przeciągu chwili znalazłam się na pierwszym piętrze stojąc przed drzwiami na których widniał napis"Amy", a na przeciwko drzwi z napisem"Abigail".
-Amy! Amy! Chodź do mnie ! - szybko zwróciłam się w stronę pokoju mojej przyjaciółki. Weszłam, a moje oczy doznały szoku.
-O mój Boże- szepnęłam niczym byłby to mój największy sekret. Zauważyłam że Abi jest w euforii.
-Cudowny, o takim marzyłam - powiedziała, przytulając się do mnie. Ja cichutko się zaśmiałam i objęłam uradowaną dziewczynę.
-Chodź do ciebie- zapiszczała. Jednym ruchem odwróciłam się i pobiegłam do swojego. Jednak za klamkę złapałam powoli i uchyliłam drzwi jakby był tam największy skarb. Znajdując się w środku stałam sparaliżowana. Ten pokój był moim marzeniem. Wchodząc w głąb dostrzegłam jeszcze dwoje drzwi prowadzące do łazienki i do garderoby. Krzyknęłam z radość. Gdy się już trochę opanowałam zadzwoniłam do rodziców. Po kilku sygnałach odebrała mama.
- Kocham Cię Kocham was, kocham mój pokój- darłam się do słuchawki, nawet nie witając się z mamą.
- To się cieszymy. A jak Abi?
-Ona już układa ciuchy do garderoby. - zaśmiałam się.
-No tak, cała Abi. to my ci już nie przerywamy, rozpakuj się. A i na twojej karcie masz kilka zer dodatkowych. Jedźcie na zakupy, jeszcze wcześnie u was jest. Kupcie rzeczy do szkoły i tak dalej...
                                                     *W tym samym czasie u Justina*
-Oj, stary. Za tydzień zaczynasz kolejny rok w tej budzie. - Zaśmiał się Rayan.
-Nawet mi o tym nie przypominaj.- westchnąłem- Jeszcze tylko jeden rok i koniec! -dodałem.
- A miałem ci przypomnieć, jutro jest jakiś wyścig w którym będziesz startował z jakimś, ymm Johnem?
- Cholera, zapomniałem. Ale wiadomo, że i tak wygram - zaśmiałem się udając do swojego pokoju. Następnie skierowałem się do łazienki na krótki prysznic. Po 20 minutach odprężania się wyszedłem skierowałem się do garderoby. Wybierając ten zestaw. Ogarnąłem jeszcze grzywkę i popsikałem się wodą kolońską. Zadowolony wyszedłem z domu kierując się na siłownię.
                                                                    *
Dwie godziny po męczącym treningu padłem na łóżko z głębokim westchnięciem. Następnym przystankiem był odświeżający prysznic i z powrotem do łóżka. Tam złapał mnie błogi sen.
                                                                   *U Amy*
Nigdy więcej nie idę na miasto z Abi! Nigdy więcej! Obeszłyśmy chyba wszystkie sklepy w centrum handlowym. Myślałam że umrę. Jeszcze tyle siatek z zakupami. Ze trzy razy wracałyśmy do samochodu zostawiać torby, bo nie miałyśmy jak ich trzymać. Moje nogi odpadają. Gdy chwilę odpoczęłam udałam się do łazienki. Wzięłam gorącą kąpiel o której marzyłam od czasu wejścia do centrum. Potem zeszłam na kolację, którą przygotowała Abi, jest wspaniałą kucharką. Po zjedzony posiłku pogawędziłyśmy jeszcze przed telewizorem i potem poszłyśmy spać. Sen łapał mnie tak szybko, że nawet nie pamiętam o czym myślałam przed nim.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział! Myślę że długością jak i treścią was nie zawiodłam :) Nowa historia,nowe przygody, myślę że spodoba wam się to opowiadanie. 10 komentarzy = nowy rozdział.