czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 2

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM. MIŁEGO CZYTANIA!!!
*Justin*
Dzisiaj wyścig. Jestem mega podekscytowany, Ugh.. Sprawdziłem jeszcze czy mam broń i wyszedłem z pokoju w poszukiwaniu kluczyków od auta. Gdy już je znalazłem przekroczyłem drzwi prowadzące do garażu, a przed moimi oczami ukazało się srebrne lamborgini. Ten samochód jest dla mnie niczym dziecko. Dostałem je na 18 urodziny. Za jedną ryskę potrafię zabić, dlatego wiąże się to z niepożyczaniem wozu. 
A więc ruszyłem w stronę umówionego lokalu wioząc ze sobą 4 gramy marihuany i 3 działki.  Mam nadzieję, że gość ma już naszykowany hajs, bo nie chce mi się z nim pieprzyć.- Tak sobie rozmyślałem i w szybkim tempie dotarłem do baru. Wszedłem do strefy vip szukając dobrze mi już znanego stolika. Czekał już na mnie. I dobrze, jakoś nie miałbym ochoty siedzieć tu dłużej niż dwie minuty. Podszedłem, usiadłem, przekazałem i otrzymałem zapłatę, nie przeliczając pieniędzy wstałem, jednak na odchodne to zdanie wyleciało mi z ust ;
- Jeżeli chociaż brakuje tutaj jednego grosza, to obiecuje ci, że cie znajdę, odetnę język i spale żywcem, Zrozumiano? - powiedziałem ostro, ale tak by tylko on mnie usłyszał.- Chłopak pokiwał na 'tak'.
- Dobrze się robi z tobą interesy- dodałem po czym szybkim krokiem odszedłem od stolika.
*wieczór* 
Już ostatnie przygotowania do wyścigu. Wychodząc z domu poprawiłem grzywkę i zabierając kurtkę wyszedłem kierując się do samochodu. Przekraczając wszystkie zasady ruchu drogowego na miejsce dotarłem w kilka minut. Widząc moją ekipę podjechałem trochę bliżej.
-O patrzcie kto jedzie! - wykrzyknął Chaz. - Siema bro. - podstawił rękę pod okno mojego lamborgini
-Siema stary - uścisnąłem jego dłoń, chwilę później wyszedłem z auta i rozmawiałem z Rayanem, Chazem i resztą znajomych. Gadaliśmy o niczym śmiejąc się przy tym tak głośno że zwróciliśmy uwagę jakiejś ładnej dziewczyny. Była skąpo ubrana i miała duże cycki. - Już jest moja- powiedziałem w myślach i podszedłem do niej nie zwracając uwagi na oczy gapiów.  Oto moja dzisiejsza bogini nocy.
-Hej shawty - na mojej twarzy rozbłysną uśmiech , a jej policzki mocno się zaczerwieniły.
-ymm.. hej- powiedziała kręcąc swoje włosy na palcu.
-Czy zechciałabyś pokibicować mi w wyścigu oraz potowarzyszyć w imprezie po nim ?- ukazałem jej rządek białych zębów.
-A co z tego będę miała?Hm?- No kurwa, będziesz miała numerek z bogiem seksu, czego byś jeszcze chciała.
-No nie wiem, może ja+ty w łóżku?- no ludzie zgódź się.  Ale ona nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się i odeszła. - Kurwa!
*pół godziny później*
Jestem już na starcie. Jeszcze tylko kilka sekund i już będę mógł wyruszyć. 3.2.1.START - wykrzyczał jeden organizator a dziewczyna, którą wcześniej bajerowałem machnęła flagami a ja nacisnąłem pedał rozpędzając się najpierw do 80km/h, 100km/h, 120km/h,200km/h, aż do 340km/h. Jeden zakręt, drugi, trzeci, potem jadąc przez most licznik wskazywał 380km/h. Lubię szybką jazdę, ale bezpieczeństwo jest również ważne, dlatego wiem gdzie mogę jechać 400km/h a gdzie 120. Wiecie może jestem 'gangsterem' i ścigam się, ale zawsze myślę o bezpieczeństwie. Chociaż moja nadzieja wygasa, ja wiem że mogę jeszcze pożyć, więc nie prowokuje się do śmierci. Startując w wyścigach myślę o moim rodzeństwie to ich darze prawdziwą miłością, są na pierwszym miejscu wraz z moją matką, którą kocham ponad swoje życie, ale ona mnie znienawidziła przez to że jestem tu gdzie jestem.Szkoda może kiedyś mi wybaczy. Wracając do wyścigu, ścigam się jeden na jeden z jakimś chłopakiem o nazwisku Paker. Ma 19 lat, jest w gangu MVC16, ma dziewczynę Katy i mieszka z nią w San Francisco, to kawałek drogi od Kalifornii. Paker myśli że wygrał,ale tu się pomylił, wiecie dlaczego? Bo on za wcześnie włączył nitro, a ja jechałem bez niego. To jak mieć asa w rękawie. Kilka metrów przed metą włączyłem nitro i  prześcignąłem Pakera z uśmiechem na twarzy. Za metą zatrzymałem się z piskiem opon robiąc drift. Jestem zwycięzcą, znowu. Bo z Bieber'em się nie wygra. Nigdy. Dostając paczkę z pieniędzmi odjechałem do swojego gangu. Gdzie czekała na mnie ta dziewczyna, nawet nie znam jej imienia. I chyba nigdy nie poznam. Hehe.
-No to co chłopaki. Imprezka!- krzyknąłem zadowolony, podchodząc do czerwonowłosej dziewczyny.
-A więc maleńka jedziesz z nami do baru?- puściłem jej oczko a jej twarz oblała się rumieńcami.
-Dobra Justin, spotkamy się za 10 minut w ''Malibu"( to ich ulubiony bar) ?- powiedział Ry i odszedł z chłopakami do range rover i odjechali. Zostałem sam na sam dziewczyną.
-No to co mała, wskakuj to auta i jedziemy.- podszedłem do niej, złapałem za dłoń i zaprowadziłem do swojego auta i jak na gentelman'a przystało otworzyłem jej drzwi i okrążyłem samochód udając się na swoje miejsce. Chwilę później byliśmy przed klubem. Przechodząc przez znane mi drzwi uśmiechnąłem się do ochroniarza. Idą z dziewczyną do naszej strefy Vip zachaczyłem o bar zamawiając drinki. Podałem dziewczynie i sam wypiłem całość na raz. Gdy dotarliśmy do naszego stolika chłopcy mieli przy sobie skąpo ubrane dziewczyny, które będą służyły im za nocne zabawki. Usadzając ' moją' dziewczynę na kolanach wypiłem kolejnego drinka.
-Macie?-spytałem, a oni tylko pokiwali głowami na tak i Chaz wyciągnął plastikową torebeczkę,w której był biały proszek. Wyspałem go trochę na stolik i zrobiłem idealną linię. Powoli nachyliłem się i zatkałem jedną dziurkę w nosie, wciągnąłem całość, po mnie powtórzyli to chłopcy.
 Minęła może godzina może dwie, a ja bawiłem się w najlepsze. Był jeden drink, piwo, kolejny drink, kilka kieliszków czystej, potem tańczyłem, znowu piłem i gdy miałem dość zabrałem się z dziewczyną do domu. A tam mieliśmy naprawdę wspaniałą noc.
*Amy*
 Rano obudziła mnie Abi wołając na śniadanie. Potem poszłyśmy na kolejne zakupy, aby dopełnić naszą garderobę. Więc poszłam wziąć prysznic i ubrałam się w przygotowany wcześniej zestaw. Moja przyjaciółka też wykonała poranną toaletę a na miasto wybrała ten zestaw. Dziś postanowiłyśmy zrobić sobie babski wieczór, jakieś oglądanie filmów i dużo słodyczy. Dlatego poza kupowaniem ubrań wstąpiłyśmy do sklepu ze słodyczami, supermarketu oraz do kilku księgarni, ponieważ już za trzy dni jest rozpoczęcie roku szkolnego. Abi pomimo tego że nie dawno straciła chłopaka i przeżywała to niczym kobieta że jest w ciąży zrozumiała że ten dupek nie był jej wart i teraz szuka kolejnego chłopaka, tylko teraz jak ona to mówi ' to musi być chłopak ze snu" ciężko będzie takiego znaleźć, no ale może coś z tego wyjdzie. Po zakupach udałyśmy się do cukierni na kawę i jakieś ciastko.
-Ej Amy, myślisz że na uczelni będą jacyś fajni chłopcy?
-No jasne, na pewno będą i znajdziesz sobie kogoś - uśmiechnęłam się do niej, oraz zaśmiałam się w duchu że jest tak podekscytowana.
- No mam nadzieje, ale ty też znajdziesz swój ideał. - zachichotała. nie byłam zadowolona z tego ostatniego zdania, bo jeszcze nie pozbierałam się po Max'ie, a ona chce żebym znalazła sobie kolejnego dupka.
-Abi.... wiesz że kroczysz po niebezpiecznym terenie. I wiesz, że temat Max'a jest jeszcze świeży.- od razu jej mina nabrała smutnego a zarazem współczującego wyrazu.
-Przepraszam, zapędziłam się, ale musisz przestać zawracać sobie nim głowę. Jeszcze spotkasz swojego boga seksu! - krzyknęła uradowana, na co zaśmiałam się w duchu.
-ABI !!!- krzyknęłam na nią a moje policzki oblały czerwone rumieńce zażenowania, ponieważ jakiś chłopak zwrócił swoją uwagę na nasz stolik.
- No co? Wiesz że to prawda. - uśmiechnęłam się do niej kończąc naszą rozmowę.
Niedługo po tym wróciłyśmy do domu. Abi zrobiła pyszny obiad w czasie gdy ja sprzątałam parter. Posiłek zjadłyśmy na tarasie, oraz miałyśmy piękny widok na ogród. Również mieliśmy domek imprezowy który był połączony z wielkim basenem.  Po obiedzie postanowiłyśmy iść na basen więc najpierw poszłyśmy się przebrać w stroje kąpielowe ja miałam taki a Abi taki. Na basenie spędziłyśmy późne popołudnie. A wieczorem udałyśmy się do sali kinowej. Tam oglądałyśmy kilka filmów dopóki nie zasnęłyśmy.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Myślę, że długością was nie zawiodłam i treścią również. Rozdziały nie będą często dodawane. Chce zrobić konkurs na zwiastun z prologu:> Ktoś chętny?? chce znać wasze opinię oraz co myślicie lub co chcecie zmienić a ja postaram dopasować się do każdego. Chce żebyście uczestniczyli w tym opowiadaniu, chce wiedzieć jakie są wasze oczekiwania.
W tym rozdziale ujawniłam kawałem życia Justina i życia dziewczyn, objaśnię wam o co chodzi.  A więc dziewczyny wcześniej nocowały u siebie i robiły sobie takie babskie wieczorki,dlatego żeby nie zrezygnować z ich wcześniejszego życia postanowiłam pokazać wam co robiły wcześniej, oczywiście wszystko jest wymysłem mojej wyobraźni. A i dla jasności nie ogarniam zbytnio stanów zjednoczonych i tych miast i innych stanów dlatego też Dziewczyny są aktualnie w Kalifornii. Nie wiem czy to stan czy to miasto, dla mnie to miasto i nie chce hejtów na ten temat. Nawet jeżeli tak nie jest to jest to moje opowiadanie mój wymysł moje miasta państwa itp OKEY ? Nad nagrodą pomyślę ale to pewnie będzie jakiś image z Justinem czy coś. Piszcie kto by był chętny:)

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział Pierwszy

-Kochanie, czy wszystko spakowałaś? - spytała mama. Spojrzałam na nią i zauważyłam że ma szklanki w oczach. Tak dzisiaj wyjeżdżam na studia. Ten czas tak szybko zleciał.
-Tak, to już chyba wszystko.- uśmiechnęłam się chcą ją w jakiś sposób pocieszyć. Po raz kolejny spojrzałam jej w oczy i wiedziałam że słona ciecz wypłynie. Szybko stałam i ją mocno przytuliłam szepcząc że będzie dobrze, żeby się nie martwiła.
-Jestem z ciebie taka dumna, jeszcze pamiętam jak zmieniałam ci pieluchy i twoje pierwsze kroczki i twoje pierwsze słowo.- rozpłakała się na dobre.- pamiętaj że zawsze możesz do mnie dzwonić, przyjechać, okey ?- uśmiech zagościł na jej twarzy.
-Jasne, kocham cię. - wtuliłam się w nią, jak mała dziewczynka.
-Moja malutka Amy, tak bardzo cię kocham. Jeszcze stałyśmy kilka minut w objęciach, gdy do pokoju wszedł mój tata. Od razu usiadł na łóżku i zawołał
- Chodź do mnie, mała. - uśmiechnął się. Od razu oderwałam się do mamy i siadłam ojcu na kolana. Uwielbiam się do niego przytulać, jest taki hmm puszysty ?(hahahah)
-Będę za wami tęsknić. Co ja bez was zrobię ? - zapytałam.
-My też kochanie, my też.- Odpowiedziała moja mama. Jest jedną z najlepszych mam. A drugą jest mama Aby. Tak mamę mojej przyjaciółki nazywam swoją mamą i na odwrót. Jesteśmy wszyscy bardzo zżyci ze sobą. Jeszcze chwilę tak 'żegnałam' się z rodzicami dopóki po raz kolejny drzwi od mojego pokoju zaskrzypiały. A w nich stanęła moja najlepsza, świecąca zajebistością przyjaciółka , a za nią jej rodzice. Od razu rzuciłyśmy się sobie a ramiona piszcząc.
-Więc to dzisiaj?- zagadnęłam retorycznie.
-No, ale będą imprezy- zaśmiała się cicho tak tylko bym ja słyszała wątek o zabawie. Ona jest naprawdę cudowna.  Bardzo lubię jej styl a dziś wygląda oszałamiając chociaż ja również źle się nie prezentuję.
                                                                       *
Po omówieniu kilku spraw z rodzicami udaliśmy się wszyscy na lotnisko.  Polały się łzy i kilka uśmiechów. Na koniec wszyscy uściskaliśmy się w grupowym uścisku. Najbardziej przeżywały nasze mamy. Nie mogą uwierzyć ze jesteśmy już prawie dorosłe.  Ja też w to nie dowierzam. Nie dawno byłam małą dziewczynką,  która boi się iść pierwszy raz do szkoły albo pierwszy egzamin, byłam przerażona.  Nie dawno ta dziewczyna która stoi przed wejściem na samolot żyła bez problemów,  żyła swoim życiem codziennie uśmiechnięta nie przejmowała się niczym. To takie piękne ba jednak szybko pękło i jestem tu. Czekam na samolot żegnając się  z rodzicami i bratem.  Wszystkie uczucia przelane na łzy cieknące po policzkach, ale jednak uśmiech gosił mi na twarzy. To tak szybko minęło.
-Zadzwońcie jak będziecie w domu. -Tak rodzice kupili nam skromny domek niedaleko od szkoły.
- Dobrze. Zadzwonimy. - uśmiechnęłam się już na odchodne i przekroczyłam barierkę a za mną Aby. Teraz tylko 2 godziny lotu.
                                                                                  *
-Już jesteśmy - krzyknęła Aby wchodząc w głąb domu. Z na zewnątrz ja i we wnętrz jest prześliczny. Na szybko rozejrzałam się na parterze: Salonkuchniajadalniapokój do gierłazienka. Jednak już w przeciągu chwili znalazłam się na pierwszym piętrze stojąc przed drzwiami na których widniał napis"Amy", a na przeciwko drzwi z napisem"Abigail".
-Amy! Amy! Chodź do mnie ! - szybko zwróciłam się w stronę pokoju mojej przyjaciółki. Weszłam, a moje oczy doznały szoku.
-O mój Boże- szepnęłam niczym byłby to mój największy sekret. Zauważyłam że Abi jest w euforii.
-Cudowny, o takim marzyłam - powiedziała, przytulając się do mnie. Ja cichutko się zaśmiałam i objęłam uradowaną dziewczynę.
-Chodź do ciebie- zapiszczała. Jednym ruchem odwróciłam się i pobiegłam do swojego. Jednak za klamkę złapałam powoli i uchyliłam drzwi jakby był tam największy skarb. Znajdując się w środku stałam sparaliżowana. Ten pokój był moim marzeniem. Wchodząc w głąb dostrzegłam jeszcze dwoje drzwi prowadzące do łazienki i do garderoby. Krzyknęłam z radość. Gdy się już trochę opanowałam zadzwoniłam do rodziców. Po kilku sygnałach odebrała mama.
- Kocham Cię Kocham was, kocham mój pokój- darłam się do słuchawki, nawet nie witając się z mamą.
- To się cieszymy. A jak Abi?
-Ona już układa ciuchy do garderoby. - zaśmiałam się.
-No tak, cała Abi. to my ci już nie przerywamy, rozpakuj się. A i na twojej karcie masz kilka zer dodatkowych. Jedźcie na zakupy, jeszcze wcześnie u was jest. Kupcie rzeczy do szkoły i tak dalej...
                                                     *W tym samym czasie u Justina*
-Oj, stary. Za tydzień zaczynasz kolejny rok w tej budzie. - Zaśmiał się Rayan.
-Nawet mi o tym nie przypominaj.- westchnąłem- Jeszcze tylko jeden rok i koniec! -dodałem.
- A miałem ci przypomnieć, jutro jest jakiś wyścig w którym będziesz startował z jakimś, ymm Johnem?
- Cholera, zapomniałem. Ale wiadomo, że i tak wygram - zaśmiałem się udając do swojego pokoju. Następnie skierowałem się do łazienki na krótki prysznic. Po 20 minutach odprężania się wyszedłem skierowałem się do garderoby. Wybierając ten zestaw. Ogarnąłem jeszcze grzywkę i popsikałem się wodą kolońską. Zadowolony wyszedłem z domu kierując się na siłownię.
                                                                    *
Dwie godziny po męczącym treningu padłem na łóżko z głębokim westchnięciem. Następnym przystankiem był odświeżający prysznic i z powrotem do łóżka. Tam złapał mnie błogi sen.
                                                                   *U Amy*
Nigdy więcej nie idę na miasto z Abi! Nigdy więcej! Obeszłyśmy chyba wszystkie sklepy w centrum handlowym. Myślałam że umrę. Jeszcze tyle siatek z zakupami. Ze trzy razy wracałyśmy do samochodu zostawiać torby, bo nie miałyśmy jak ich trzymać. Moje nogi odpadają. Gdy chwilę odpoczęłam udałam się do łazienki. Wzięłam gorącą kąpiel o której marzyłam od czasu wejścia do centrum. Potem zeszłam na kolację, którą przygotowała Abi, jest wspaniałą kucharką. Po zjedzony posiłku pogawędziłyśmy jeszcze przed telewizorem i potem poszłyśmy spać. Sen łapał mnie tak szybko, że nawet nie pamiętam o czym myślałam przed nim.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział! Myślę że długością jak i treścią was nie zawiodłam :) Nowa historia,nowe przygody, myślę że spodoba wam się to opowiadanie. 10 komentarzy = nowy rozdział.